Miało już nie być klejenia w tym półroczu ale jednak nie wytrzymałem!

Trzeba tylko trzymać kciuki, że to co ulepie przetrwa mój zbliżający się wielkimi krokami powrót do kraju i cały z tym związany bałagan.
Ale trudno.
Temat bez większego zaskoczenia, prawie wieje nudą, ale model taki ładny i takiego dobrego autora, że nie potrafiłem sobie odmówić.
To w zasadzie moje drugie podejście do tego modelu bo za pierwszym razem pokonały mnie burty i kadłub i odpuściłem sobie. Zabrałem się za Ślązaka. Prawie do niego wróciłem przed Kostopilem... Ale dojrzałem ponownie chyba dopiero teraz. Przemyślałem kilka błędów, zamówiłem nowy egzemplarz i do dzieła.
Model jak już wspomniałem bardzo ładny, starannie opracowany i wydany ale mam wrażenie, że faktura papieru jest delikatniejsza w stosunku do ostatnio sklejanych przeze mnie modeli bo ma tendencje do szybszego ścierania się i to pomimo dwóch warstw podkładu nitro. Może to subiektywne odczucie ale to pierwsze co zauważyłem przy formowaniu.
Kadłub jest bardzo ładnie opracowany i uwzględnia zaoblenia na całej długości kadłuba, na czym poległem ostatnim razem a czego powodem było, w mojej ocenie, standardowe i zgodne z instrukcją podejście do klejenia, czyli szkielet, pokład, dno/burty itp. Jak w tym modelu przyklei się najpierw pokład do szkieletu a potem zabierze za burty to życzę powodzenia z doklejaniem wcześniej uformowanych, zaoblonych burt. Dlatego tym razem zacząłem nie od szkieletu a od uformowania burt i sklejenia "skarpety"

Potem przy pomocy taśmy Tamiya i skrawek sklejek zacząłem łączyć pokład z burtami za pomocą BCG. Pokład leżał na miękkiej tekturze 1 mm a potem kulkowany od środka na styku z burtą.
Tak powstała owa "skarpeta"
Skarpeta delikatna, wiotka, lekko pofalowana od bcg na pokładzie ale to nic, sie wyprostuje w swoim czasie.
Teraz dopiero zabrałem się za szkielet. W modelu bardzo rozbudowany, składający się nie wiem po co z milona części, podklejek i podkładek. Ja w każdym razie skleiłem go tyle ile mi było trzeba, czyli żeby usztywnić skarpetę. Na dodatek skróciłem go o 2 mm, żeby mieć pewność, że domknę skarpetę pawężą rufową.
I pomyślałem zawczasu o podstawce. Wziąłem tę samą co od Ślązaka, tylko na grubszym gwincie.
Szkielet kilkakrotnie dopasowywałem do skarpety a gdy już elegancko pasował, przed ostatnim wsadem potraktowałem pokład UHU i domknąłem pawężą.
Rozpocząłem oklejanie dna, w kolejności od dziobu do rufy. Sklejki łączyłem w grupach po 2-3 a potem doklejałem do kadłuba. Wszystko ostrożnie BCG tylko w osi symetrii dawałem UHU. Minimalne szparki w poszyciu uzupełniałem na bieżąco wikolem i zmywałem wilgotnym wacikiem.
Pofalowania pokładu...
...usunałem poprzez nacięcia w pokładzie pod nadbudówką
I to tyle na wstępie.
Jak zwykle będzie wolno, długo i dodatkowo z jedną przeprowadzką

Pozdr
Piotr