Dzisiaj będzie relacja z budowy ... podstawki.
Ale trochę innej niż ta do drezyny budowanej w ramach "projektu"
Model na niedzielę.
Pozazdrościłem kolegom modelarzom że mają na czym oprzeć swój model samolotu podczas prac związanych z doklejaniem różnych detali czy też nanoszeniem śladów eksploatacji albo jeszcze innych prac i upatrując w tym braku przyczynę modelarskiego marazmu podczas ostatniego festiwalu w Bytomiu zakupiłem od czeskiego producenta takie urządzonko.
Niewielki pakunek mieścił się za pazuchą co było zaletą no ale trzeba było to posklejać aby mieć podstawkę a tu przecież marazm.
Chyba dopiero miesiąc temu udało mi się go przezwyciężyć.
Oszlifowałem więc sklejkę bo ślady po cięciu laserowym nie są wg mnie zbyt estetyczne, narzędzi nie traktuję utylitarnie jak Szydercza Gała kiedyś się pochwalił że tak właśnie ma, bo lubię rzeczy ładne
Nic nie może się zmarnować
i trzeba po sobie posprzątać po robocie
Wszystkie trzy ramki pomalowałem a raczej wtarłem w nie Capon za pomocą takiego oto
obrzyna bo nie chciałem aby mi lakier porobił zacieki na krawędziach. Malarskie prace wykazały, że następnym razem
obrzyn trzeba o 3-5 milimetrów dłuższym uczynić.
Jak widać modelarzowi wszystko się - kiedyś być może - przydać może.
A w głębi kadru widać też jeden z kilku
modeli na niedzielę, które podczas tej sesji malarskiej pokryłem tym specyfikiem a jako że sobota się właśnie skończyła i było już kilkanaście minut po północy modele te będą jak najbardziej "koszerne". No i z powodu pory dnia zdjęcia trochę żółtawe wyszły bo taką na strychu mam akurat lampę zainstalowaną ale według mnie są "klimatyczne"
.
Zdjęcia puszki z caponem nie zamieszczam choć jak się można domyślić przynajmniej trzy "strzeliłem" ale rozpoczynając relację w nazwach plików tylko dwa miejsca na numer kolejny zdjęcia zarezerwowałem więc muszę oszczędzać.
Nastąpił więc moment kiedy trzeba było powycinać te elementy z "ramek". Tradycyjnie nie przeczytałem instrukcji tylko pooglądałem obrazki i wyjąłem z szafki piłkę firmy Trumpeter dzięki której już po drugiej próbie wycięcia jednego z elementów mogłem zrobić sobie dwa dni wolnego. Za gruby ten brzeszczot i jakiś za wiotki się okazał.
Potem próba z nożem firmy Olfa - też za gruby szczególnie na łukach.
Piłka wykonana z 20 letniej żyletki znalezionej w jakimś pudełku za pomocą nożyka do tapet też się nie sprawdziła zwłaszcza na łukach
i właśnie zwykły nożyk do tapet zaleca użyć producent w instrukcji, której nie doczytałem i wydziergałem to wszystko katując olfowy nożyk Ak-3 oraz własny nadgarstek. Wycinać proponuję na stojąco o czym dopiero przy kilku ostatnich cięciach się przekonałem że dużo łatwiej tę czynność się wykonuje.
Posklejałem więc krążki stanowiące nóżki tejże podstawki
i zabrałem się za przymierzanie co z czym dalej i podczas tej czynności zauważyłem, że części jakieś takie ubrudzone zaczęły się robić i moje palce również. Palec już wcześniej załapał się na zdjęcie, więc aby nie popadł w samo zachwyt poniższy obrazek będzie go pozbawiony
a przyczyną była "zendra" czy jak to się tam fachowo nazywa powstała podczas wypalania laserem elementów tejże podstawki. T
en
Maiman !.
Wizja szlifowania tych wszystkich krawędzi była tak przerażająca, że zacząłem już zbierać te wszystkie elementy aby zastosować je jako rozpałkę w kominku ale droga by to była rozpałka więc wytarłem krawędzie w chusteczki papierowe,
przetarłem wilgotną szmatką i po wyschnięciu pomalowałem te krawędzie caponem.
Ooo, zapomniałbym bo nie mam zdjęć ! Miejsca po odciętych
trzymadłach potraktowałem brązowym łoszem co może wydać się czynnością bezsensowną ale ja lubię ładne rzeczy a te białe placki wkurzałyby mnie podczas prac nad TaGo a może i innymi modelami w przyszłości i mogło by to spowodować dekoncentrację i przyklejenie na przykład kółka ogonowego w odwrotną stronę
Teraz to już muszę się streszczać.
Nóżki przyklejone
Trzymadła podtrzymywadeł również
No i streszczanie
się posypało gdy przyszło do opisu przyklejenia gumek chroniących elementy samolotu - choć i jakiś okręt niekoniecznie podwodny na tej podstawce dało by się chyba umieścić - przed uszkodzeniem.
Sprzedawca/producent polecił przyklejać je za pomocą kleju cyjano-akrylowego w żelu, który oczywiście jakiś czas temu zakupiłem tylko nie mogłem sobie przypomnieć gdzie go schowałem. Postanowiłem wykonać więc eXperyment i przykleić te gumki taśmą klejącą dwustronną. Używałem takiej do przyklejenia prawie setki kartonowych prostokątów przed malowaniem do arkusza tektury i pewnie jeśli uda mi się zakończyć ten "projekt" nie omieszkam się pochwalić ale chodzi o to, że niby człowiek uczy się na błędach a popełniłem błąd ponownie przyklejając dwustronna taśmę do paska wyciętego z okładki do bindowania, który z powodu swej sztywności spowodował oderwanie się tej taśmy od drewnianego elementu podczas odklejania. Się napisałem, teraz to już tylko zdjęcia.
Zdjęcia STOP, znowu będzie ględzenie.
Namęczyłem się co nieco oddzielając przyklejoną taśmę od folii do bindowania. Nożyk Ak-3, lupa, kilka niecenzuralnych słów, udało się warstwy oddzielić, folię oderwać i ... klapa
Należało przykleić tę taśmę do jakiejś cieniutkiej folii. Na przykład do kawałka koszulki na dokumenty a jeszcze lepiej do jakiegoś celofanu, chociażby zerwanego z pudełka z herbatą, a taśmę dwustronną podkleić najpierw na końcu kawałkiem papieru co ułatwiło by jej późniejsze odklejanie
No ale stało się, taśmę odkleiłem i wywaliłem i udałem się na poszukiwanie tego kleju cyjano-akrylowego w żelu. Poszukiwania okazały się bezowocne ale znalazłem jakiś klej CA opisany jako "średni", w instrukcji doczytałem że trzeba powierzchnie odtłuścić z czym nie było problemu bo buteleczka z IPA gdzieś w pierwszym rzędzie różnych buteleczek się znalazła
bez uszczerbku dla palców udało mi się te gumki niezbyt równo co prawda przykleić, podstawkę wreszcie poskładać
i na próbę umieścić na niej model Raidena z Małego Modelarza, który po prawie dwudziestoletniej przerwie w uprawianiu kartonowego modelarstwa skleiłem chyba w 2003 roku.
Mam więc i ja swoją podstawkę
Choć pozostały jeszcze dodatkowe elementy mocujące skrzydła ale to była opcja więc na razie poprzestanę na "standardzie".
Łoooł, powstał taki "Traktat o budowie podstawki" ale jednak bardziej polecam "Traktat o łuskaniu fasoli" autora, którego książki zbezcześciłem używając ich jako obciążniki podczas budowy
KGV.