[R/G] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
No tak...
Żeby jeszcze QŃ potrafił czytać ze zrozumieniem
I ślepy też trochę. Do tej pory tego nie zauważyłem, a faktycznie byłoby dziwne, żeby do malowania odcinali pasek z uskokiem.
Żeby jeszcze QŃ potrafił czytać ze zrozumieniem
I ślepy też trochę. Do tej pory tego nie zauważyłem, a faktycznie byłoby dziwne, żeby do malowania odcinali pasek z uskokiem.
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
I ostatnia odsłona skrzydeł.
Tu widać, jak wycinam części. Na krawędziach łączenia, zaokrągleń, wszystkie elementy mają pościnane krawędzie pod kątem. Ścinam ostrzem olfy, od ręki.
A tu już skończone lotki.
Pierwsze zdjęcie to jedna z tych osłon na lotkach.
Potem trzeba było jeszcze przykleić skrzydła do kadłuba i dodać oprofilowania.
Tak to wygląda od spodu:
A tak od góry:
Rożnymi odcieniami na spodzie się nie przejmuję – będzie jeszcze błyszczący lakier. No i za rurami wydechowymi trzeba będzie coś pobrudzić.
PS. Oprofilowania zajęły mi coś ok. 6 godzin Ale to m.in. dlatego, że to łącznie 8 elementów.
Tu widać, jak wycinam części. Na krawędziach łączenia, zaokrągleń, wszystkie elementy mają pościnane krawędzie pod kątem. Ścinam ostrzem olfy, od ręki.
A tu już skończone lotki.
Pierwsze zdjęcie to jedna z tych osłon na lotkach.
Potem trzeba było jeszcze przykleić skrzydła do kadłuba i dodać oprofilowania.
Tak to wygląda od spodu:
A tak od góry:
Rożnymi odcieniami na spodzie się nie przejmuję – będzie jeszcze błyszczący lakier. No i za rurami wydechowymi trzeba będzie coś pobrudzić.
PS. Oprofilowania zajęły mi coś ok. 6 godzin Ale to m.in. dlatego, że to łącznie 8 elementów.
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
W tym odcinku pokażę jak walczyłem z kołami.
Zazwyczaj koła w samolotach traktuje się nieco po macoszemu. A w dzbanku mają one 26,2 mm średnicy, a więc są większe niż w niejednym czołgu, który robiłem.
Na początku chciałem się coś o kołach dowiedzieć. W wycinance są koła z płaskimi deklami na tarczach wewnętrznych. Jak zacząłem się przyglądać zdjęciu oryginału, to wyszło mi, że dekli nie miał. Wyraźnie widać na zdjęciu wczesne koła, z 6 otworami.
Tak więc stwierdziłem, że trzeba by je zrobić w takiej wersji.
Zacząłem szperać u wujka google i znalazłem wymiary kół w dzbankach.
Koło: 16’’/8’’. Opona 34’’x9’’.
Przy okazji dowiedziałem się, że wersja N miała opony 34’’x9,9’’, a np. Corsair i Hellcat 34’’x8’’. Różnica w szerokości opon wynikała z masy samolotów.
A że znalazłem również rysunki i przekroje koła, to postanowiłem nieco je podrasować.
Na początek wewnętrzne tarcze.
Narysować części to nie problem. Problemy zaczynają się przy wycinaniu. Tym razem wyszło sporo pierścieni o małej szerokości. Pierścień o szerokości 0,5 mm udało mi się wyciąć.
Technologia polegała na tym, że wycinam najpierw wewnętrzny otwór, glutuję wewnętrzną krawędź i wycinam od zewnątrz.
Ale przy zewnętrznych (0,3mm) już był problem. Pomimo użycia naprawdę dobrego jakościowo kartonu 0,2 mm (satynowany 200g do drukarki) tak cienkie pierścienie po prostu się rwą. Gdyby to był karton z wycinanki nie byłoby szans nawet na 0,5mm.
Tak więc przy zewnętrznych pierścieniach wycinałem wewnętrzne kółka, glutowałem, naklejałem na niższą warstwę kartonu, wycinałem od zewnątrz, glutowałem i szlifowałem papierem 250g do właściwej szerokości pierścienia. Wyszło jak widać.
Wewnętrzne tarcze z otworami są stożkowe.
Na koniec, pomiędzy dwa papierowe pierścienie 0,3 i 0,5 mm wkleiłem drucik 0,15mm. Takich pierścieni z papieru już bym nie wyciął.
Teraz tarcze zewnętrzne – od strony goleni.
Technologia wykonania podobna. Na trzecim zdjęciu widać po lewej dwa elementy, które po sklejeniu dają ostateczną tarczę (po prawej).
Teraz przyszedł czas na zasadniczą felgę.
Ponieważ w wewnętrznej tarczy są duże otwory, więc postanowiłem wykonać to, co przez nie widać. Kolejne tarcze z otworami, śruby, żeberka…
I efekt końcowy:
Do tych felg trzeba było dorobić opony. Duże, ze wzorkami.
Starannie wyciąłem wszystkie kółka do właściwej grubości. Zewnętrzne elementy oznaczyłem sobie kropkami (są cieńsze od pozostałych). Środkowy pierścień wykorzystałem do oznaczenia osi koła. Będzie potrzebna w przyszłości do prawidłowego przyklejenia bieżnika. Żeby się odróżniał wymazałem go czarnym markerem, który wsiąkł głęboko w papier jak w gąbkę.
A powyżej widać Qniowy zestaw do miażdżenia opon. Postanowiłem spłaszczyć je, żeby wyglądały „cool” – jak w naturze. Płaskie i spuchnięte na boki. Kilka uderzeń młotkiem i efekt końcowy niezły. Jeszcze tylko szlifowanko glut, znów szlif. I powstrało coś takiego:
Ponieważ postanowiłem dorobić bieżnik, potrzebowałem jeszcze podziałki na poszczególne kostki.
Dorobiłem sobie wzorzec na 32 kostki po obwodzie (tyle naliczyłem na jakimś zdjęciu – mogłem się pomylić):
Odrysowałem jak widać.
Kostki są w kształcie rombu, policzyłem sobie ich wymiary. Zmniejszają się, im bardziej na zewnątrz. Dodatkowo dodałem kreseczki wzdłuż bieżnika. To po to, żeby się nie pomylić i nie przykleić rombów odwrotnie. Różnice w wymiarach są małe, ale przyklejenie odwrotnie bardzo by popsuło całość.
Tak wygląda efekt końcowy:
A tu kółko ogonowe. Technologia produkcji identyczna, jak w dużych kółkach.
Na koniec zdjęcia rodzinki:
Teraz to trzeba jeszcze ufukać jakąś farbą, trochę pobrudzić i dorobić resztę elementów podwozia.
Zazwyczaj koła w samolotach traktuje się nieco po macoszemu. A w dzbanku mają one 26,2 mm średnicy, a więc są większe niż w niejednym czołgu, który robiłem.
Na początku chciałem się coś o kołach dowiedzieć. W wycinance są koła z płaskimi deklami na tarczach wewnętrznych. Jak zacząłem się przyglądać zdjęciu oryginału, to wyszło mi, że dekli nie miał. Wyraźnie widać na zdjęciu wczesne koła, z 6 otworami.
Tak więc stwierdziłem, że trzeba by je zrobić w takiej wersji.
Zacząłem szperać u wujka google i znalazłem wymiary kół w dzbankach.
Koło: 16’’/8’’. Opona 34’’x9’’.
Przy okazji dowiedziałem się, że wersja N miała opony 34’’x9,9’’, a np. Corsair i Hellcat 34’’x8’’. Różnica w szerokości opon wynikała z masy samolotów.
A że znalazłem również rysunki i przekroje koła, to postanowiłem nieco je podrasować.
Na początek wewnętrzne tarcze.
Narysować części to nie problem. Problemy zaczynają się przy wycinaniu. Tym razem wyszło sporo pierścieni o małej szerokości. Pierścień o szerokości 0,5 mm udało mi się wyciąć.
Technologia polegała na tym, że wycinam najpierw wewnętrzny otwór, glutuję wewnętrzną krawędź i wycinam od zewnątrz.
Ale przy zewnętrznych (0,3mm) już był problem. Pomimo użycia naprawdę dobrego jakościowo kartonu 0,2 mm (satynowany 200g do drukarki) tak cienkie pierścienie po prostu się rwą. Gdyby to był karton z wycinanki nie byłoby szans nawet na 0,5mm.
Tak więc przy zewnętrznych pierścieniach wycinałem wewnętrzne kółka, glutowałem, naklejałem na niższą warstwę kartonu, wycinałem od zewnątrz, glutowałem i szlifowałem papierem 250g do właściwej szerokości pierścienia. Wyszło jak widać.
Wewnętrzne tarcze z otworami są stożkowe.
Na koniec, pomiędzy dwa papierowe pierścienie 0,3 i 0,5 mm wkleiłem drucik 0,15mm. Takich pierścieni z papieru już bym nie wyciął.
Teraz tarcze zewnętrzne – od strony goleni.
Technologia wykonania podobna. Na trzecim zdjęciu widać po lewej dwa elementy, które po sklejeniu dają ostateczną tarczę (po prawej).
Teraz przyszedł czas na zasadniczą felgę.
Ponieważ w wewnętrznej tarczy są duże otwory, więc postanowiłem wykonać to, co przez nie widać. Kolejne tarcze z otworami, śruby, żeberka…
I efekt końcowy:
Do tych felg trzeba było dorobić opony. Duże, ze wzorkami.
Starannie wyciąłem wszystkie kółka do właściwej grubości. Zewnętrzne elementy oznaczyłem sobie kropkami (są cieńsze od pozostałych). Środkowy pierścień wykorzystałem do oznaczenia osi koła. Będzie potrzebna w przyszłości do prawidłowego przyklejenia bieżnika. Żeby się odróżniał wymazałem go czarnym markerem, który wsiąkł głęboko w papier jak w gąbkę.
A powyżej widać Qniowy zestaw do miażdżenia opon. Postanowiłem spłaszczyć je, żeby wyglądały „cool” – jak w naturze. Płaskie i spuchnięte na boki. Kilka uderzeń młotkiem i efekt końcowy niezły. Jeszcze tylko szlifowanko glut, znów szlif. I powstrało coś takiego:
Ponieważ postanowiłem dorobić bieżnik, potrzebowałem jeszcze podziałki na poszczególne kostki.
Dorobiłem sobie wzorzec na 32 kostki po obwodzie (tyle naliczyłem na jakimś zdjęciu – mogłem się pomylić):
Odrysowałem jak widać.
Kostki są w kształcie rombu, policzyłem sobie ich wymiary. Zmniejszają się, im bardziej na zewnątrz. Dodatkowo dodałem kreseczki wzdłuż bieżnika. To po to, żeby się nie pomylić i nie przykleić rombów odwrotnie. Różnice w wymiarach są małe, ale przyklejenie odwrotnie bardzo by popsuło całość.
Tak wygląda efekt końcowy:
A tu kółko ogonowe. Technologia produkcji identyczna, jak w dużych kółkach.
Na koniec zdjęcia rodzinki:
Teraz to trzeba jeszcze ufukać jakąś farbą, trochę pobrudzić i dorobić resztę elementów podwozia.
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
I to jest, Panie, konkret.
Koło jest niesamowite . Nie jakaś tam żywiczna popierdułka, tylko konkret.
Czyli można
Koło jest niesamowite . Nie jakaś tam żywiczna popierdułka, tylko konkret.
Czyli można
pzdr Grzegorz
ZŁO SQUAD
ZŁO SQUAD
- Sklejacz Maciej
- Posty: 602
- Rejestracja: ndz wrz 08 2013, 9:51
- Lokalizacja: Inna piaskownica
- x 102
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
Szok po prostu. Szok.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
obecnie zamrożony:Iskander M (MZKT 79300 Astrolog)
już po: ORP Krakowiak, T-72M, Opel Blitz 3,6S, SdKfz 233.
już po: ORP Krakowiak, T-72M, Opel Blitz 3,6S, SdKfz 233.
-
- Posty: 470
- Rejestracja: sob sty 17 2015, 22:34
- Lokalizacja: Wielkopolska
- x 97
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
Brawo! Brawo!
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
Koła po pomalowaniu wyglądają tak:
Teraz golenie.
Pociąłem goleń na pierścienie. Zrobiłem je cieńsze niż przewidywał projekt 3,5mm (4,5 mm średnicy u podstawy oryginalnie). Jak nie patrzyłem, goleń podwozia była 2 razy cieńsza od koła, nie grubsza. A koło 7mm… Nie wiem, czy dobrze zrobiłem – to tylko przypuszczenia na podstawie zdjęć, ale tak już zostanie.
Widelec zupełnie inny. Zamiast kanciatego zrobiłem sobie stożkową rurkę z rozwarstwionego papieru, trochę pociąłem, żeby zagięła się na widelcu. Po dodaniu sporej ilości dupereli wyszło tak:
Zrobiłem sobie też wytłoczkę owiewki.
Części przerysowałem sobie ze wzorca w wycinance w corelu, wydrukowałem na 200g gładkim papierze, skleiłem z 2 warstw na BCG. Potem wylepiłem od wewnątrz poxyliną, dodając jakieś wkręty w charakterze trzymaków, które do tłoczenia wsunąłem w dziury, w drewnianym klocku.
Całość szlifowana, glutowana do skutku. Aż pod palcem nie czułem żadnej nierówności. Ostateczny szlif był papierem 600.
Samo tłoczenie: patelnia, olej, folia z opakowania po jakiś słodyczach. Naciągana po zanurzeniu w gorącym oleju (na chwilę!) na kopyto. Nawet nie miałem okazji się poparzyć :-) Trzeba tylko wziąć spory zapas materiału na zewnątrz.
Wyszło tak:
Owiewka delikatna, ale nie za cienka. Przezroczystość – widać. Nie widziałem tak gładkich i przezroczystych do kupienia. Nie wiem z czego to wynika. Inna technologia tłoczenia?
Możliwe, że tłoczenie z podciśnieniem, ogrzanie gorącym powietrzem, nie daje takich efektów jak moczenie w oleju, który dodatkowo wygładza powierzchnię foli? Przed tłoczeniem folia nie była aż tak gładka i przezroczysta. Ot taka moja teoria laika.
Teraz golenie.
Pociąłem goleń na pierścienie. Zrobiłem je cieńsze niż przewidywał projekt 3,5mm (4,5 mm średnicy u podstawy oryginalnie). Jak nie patrzyłem, goleń podwozia była 2 razy cieńsza od koła, nie grubsza. A koło 7mm… Nie wiem, czy dobrze zrobiłem – to tylko przypuszczenia na podstawie zdjęć, ale tak już zostanie.
Widelec zupełnie inny. Zamiast kanciatego zrobiłem sobie stożkową rurkę z rozwarstwionego papieru, trochę pociąłem, żeby zagięła się na widelcu. Po dodaniu sporej ilości dupereli wyszło tak:
Zrobiłem sobie też wytłoczkę owiewki.
Części przerysowałem sobie ze wzorca w wycinance w corelu, wydrukowałem na 200g gładkim papierze, skleiłem z 2 warstw na BCG. Potem wylepiłem od wewnątrz poxyliną, dodając jakieś wkręty w charakterze trzymaków, które do tłoczenia wsunąłem w dziury, w drewnianym klocku.
Całość szlifowana, glutowana do skutku. Aż pod palcem nie czułem żadnej nierówności. Ostateczny szlif był papierem 600.
Samo tłoczenie: patelnia, olej, folia z opakowania po jakiś słodyczach. Naciągana po zanurzeniu w gorącym oleju (na chwilę!) na kopyto. Nawet nie miałem okazji się poparzyć :-) Trzeba tylko wziąć spory zapas materiału na zewnątrz.
Wyszło tak:
Owiewka delikatna, ale nie za cienka. Przezroczystość – widać. Nie widziałem tak gładkich i przezroczystych do kupienia. Nie wiem z czego to wynika. Inna technologia tłoczenia?
Możliwe, że tłoczenie z podciśnieniem, ogrzanie gorącym powietrzem, nie daje takich efektów jak moczenie w oleju, który dodatkowo wygładza powierzchnię foli? Przed tłoczeniem folia nie była aż tak gładka i przezroczysta. Ot taka moja teoria laika.
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
widelec to genialny pomysł. Prosty ale genialny. Wszystkie widelce się przy nim chowają.
Pięknie.
Owiewka faktycznie kryształ.
Dobrze, że rzuciłem samoloty Nie musze zazdrościć
pzdr Grzegorz
ZŁO SQUAD
ZŁO SQUAD
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
Jeżeli mogę to zadam pytanie odnośnie techniki tłoczenia.
Jak ty to robisz dokładnie.
Ja np wkładam kawałek foli do gorącego oleju i po wyjęciu naciągam na kopyto. Tylko że ja dotychczas toczyłem co najwyżej szkiełka do reflektorów.
Jak ty to robisz dokładnie.
Ja np wkładam kawałek foli do gorącego oleju i po wyjęciu naciągam na kopyto. Tylko że ja dotychczas toczyłem co najwyżej szkiełka do reflektorów.
Kleje bo lubię!!!
Re: [R] P-47M Thunderbolt, AH, czyli dzbanek by QŃ
Ta folia po podgrzaniu w oleju to jest nim pokryta z dwóch stron? Czy kładziesz folie na olej, a potem suchą stroną na kopyto???