"Blaszki" niefototrawione

inne techniki modelarskie - plastik, żywica, drewno itd.

Moderatorzy: kartonwork, Edmund_Nita, Tempest

ODPOWIEDZ
Bosman
Posty: 121
Rejestracja: śr lip 18 2007, 18:53
Lokalizacja: centralna Polska

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bosman »

Andrzejku, bez czczej gadaniny i wazeliny - w pewnym sensie stanowiłeś zawsze dla mnie wzorek, a potem wzór. Nie budowałem i nie sądzę bym zaryzykował budowę czegoś na Twój obraz i podobieństwo. Niemniej w modelarstwie przeze mnie w całkiem innym wymiarze uprawianym chodzi dokładnie o to samo. O mnie. O moje "Gubałówki, Giewonty, czy Mont Blance" bo o wyższym poziomie jedynie mi pomarzyć. W okrętach o tą precyzję jest znacznie trudniej. Co nie znaczy, że jest niemożliwa. Jest. Ale pytanie jak jest postrzegana? Często bardzo z powątpiewaniem w całość kompletu klepek, albo zaczynają sie natychmiast wręcz wycieczki czy tak było naprawdę jeśli np. chodzi o modele historycznych żaglowców. A przy okazji chodzi mi o całość tego naszego szlachetnego hobby. Pomijam wszelkie inne kwestie, organizacyjne, sportowe, finansowe, bo to jest całkiem osobna historia - albo wiele historii. Zarzucono mi że nie pokazuje co robię, albo że nie staruje w konkursach. To jest moja osobista decyzja i nikt, ale to nikt nie ma prawa minie z tego powodu skreślać. A uczyniono tak. Trudno. Postanowiłem przekazać swoją wiedzę dwom - trzem osobom prywatnie i chwatit'. Nie jestem aż tak odporny na inwektywy rzucane na mnie.
Smutek mnie ogarnia jednak, kiedy modelarstwa nie popierają instytucje z natury rzeczy doń powołane. Np Domy Kultury Spółdzielni Mieszkaniowych. Uznało się że kultura to jedynie muzyka, taniec i śpiew, z dodatkiem teatru, wierszy i obrazka. A zapomniano że kultura to także technika . Niestety.
Pozdrawiam
PS Andrzeju,, a może uruchomimy osobny wątek?
Wietrzny Bosman
Andrzej Ziober
Posty: 483
Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
x 58

Blaszki niefototrawione

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Andrzej Ziober »

Bosman napisał: Smutek mnie ogarnia jednak, kiedy modelarstwa nie popierają instytucje z natury rzeczy doń powołane... Andrzeju,, a może uruchomimy osobny wątek?
To chyba rzeczywiście temat na osobny wątek. Chociaż nie wiem, czy to ma jeszcze sens. Wojowałem i z Aeroklubem i z LOk-iem na łamach Skrzydlatej, a także w Internecie. I nic to nie dało. Jedynie narobiłem sobie wrogów za naruszenie status quo niektórych „prominentów” i rozmaitych lokalnych „działaczy”. Myślę, że lepiej skupić się na różnych aspektach pokazywania rozmaitych form modelarstwa. By młodzi ludzie sami mogli znaleźć do nich drogę – każdy wedle swych zainteresowań i możliwości. Ja staram się pokazywać trochę trudną drogę i mocno dziwaczną koncepcję patrzenia na modelarstwo :lol: , ale ponieważ trochę ludzi to popiera, więc mam nadzieję, że nie stukam w komputer na próżno. ;-)
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Bryska Andrzej
Posty: 19
Rejestracja: czw lip 19 2007, 10:15
Lokalizacja: Olsztyn

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bryska Andrzej »

Poruszyłeś Andrzeju ważny wątek - udział w konkursach i zawodach.
Uważam (i w taki sposób tłumaczę udział w zawodach swoim modelarzom), że udział w zawodach nie jest walką o cokolwiek, ale sprawdzian. Sprawdzian, któremu poddajemy swoją pracę i umiejętności pod ocenę sędziów i innych kolegów - modelarzy na tej samej trasie (w naszym przypadku). Natomiast walka trwa przez cały rok między zawodami. Walka praktycznie z sobą (a właściwie ze swoim "niechceniem"). W takim sensie, że dokonujemy wyboru: zostawić dany element jakim jest, czy zrobić to "coś" jeszcze lepiej. Walką z sobą jest również wyjście na wodę gdy jest za ciepło lub za zimno, za mokro lub za sucho, zbyt wietrznie lub flautowo. A to ma bezpośrednie przełożenie na uzyskany rezultat.
Nigdy nie walczyliśmy na zawodach z innymi zawodnikami. No bo i jak ?
Bosman w swoim poście poruszył równie istotną sprawę.
Ze swojego podwórka: z piętnastu (!) modelarni w Olsztynie dzisiaj pozostały dwie. Nawet taka placówka jak Pałac Młodzieży (nomen omen) nie ma już czegoś, co możnaby nazwać modelarnią. Pozostała "pracownia majsterkowiczów". Dobre i to, bo przynajmniej uczestnicy zajęć poznają tajniki wbijania gwoździ. Przyczyną jest regulacja Ministerstwa Oświaty (!) mówiąca o tym, że zajęcia w takich placówkach mogą prowadzić nauczyciele (czego ?) lub osoby posiadające kwalifikacje pedagogiczne. Nam udało się znaleźć przychylność u Prezesa Społem w Olsztynie.
Sółdzielnie jako takie zobowiązane są do prowadzenia działalności różnej. I robią to. Po kosztach minimalnych: koła emerytów i rencistów, koła plastyczne (parę arkuszy papieru i kredki świecowe załatwiają sprawę), koła mołośników CZEGOŚ. Więc jak widzicie działają.
A należałoby pamiętać, że w tej chwili modelarnie są jedynymi placówkami w tym kraju, gdzie dzieci i młodzież kształcona jest politechnicznie. Szkoły podstawowe i gimnazja takiej roli już nie spełniają.
Czyli pozostają uparci hobbyści. Kiedyś nazywano ich społecznikami. Na szczęście są też Mistrzowie (tak, tak, Andrzeju), dzięki którym jest łatwiej i dzięki którym jest kogo i co ścigać i prześcigać.
Drogi Bosmanie.
To, że młodzież nastawiona jest na "branie" jest winą dorosłych za niedorośnięcie przez nich do wychowywania dzieci. Przyczyn również szukam u siebie.
Jednak póki co modelarstwo nie ginie. Ono poprostu się zmienia. Być może pewne zmiany nie są po naszej myśli, i czasami trudno się z nimi pogodzić. Wciąż jednak niezmiennym jest ciągłe dążenie do podnoszenia własnych umiejętności i ciągnięcie ze sobą tych najmłodszych w imię świetnej zabawy (również).
A że nie wszyscy są przychylni ? Trudno. Oby tylko nie przeszkadzali.
Pozdrawiam.
Andrzej Bryska
mr.jaro
Posty: 560
Rejestracja: wt lip 10 2007, 8:40
Lokalizacja: Hannover
x 11

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: mr.jaro »

W odniesieniu do tego watku, na mysl przychodzi mi zapozyczone od motocyklowego bractwa powiedzenie "droga jest celem".
Jarek M
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
Bosman
Posty: 121
Rejestracja: śr lip 18 2007, 18:53
Lokalizacja: centralna Polska

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bosman »

Smutne to Andrzeju że w Olsztynie - jak by nie patrzeć sporym mieście jest jedna, czy dwie modelarnie. a było tyle. Podobnie dzieje się we wszystkich prawie miastach. W moim także. Był okres że funkcjonowało ich chyba 5 albo 6 tera jedna robi bokami. A i nastawienie sposora - czyli właściciela jest jednoznaczne - maja być wyniki. Wobec czego nie dba się o wielość, ale o ten dział w którym roczne można zebrać indywidualnie i zbiorowo ileś tam pucharów. Nie m miejsca na ambitniejsze formy modelarstwa. A szczególnie tego niezawodniczego czyli pozasportowego. Zaś mo wzbudzaniu czy pomocy innym formom modelarstwa nie ma mowy. Bo nie ma efektu który można zaprezentować. Inne trochę wypaczone stanowisko to własność modelu. Ale to zupełnie osobna bajka. Z różnych okazji władza wręcz życzy sobie ( a co to znaczy wszyscy wiedzą, nic się nie zmieniło) udziału modelarzy w imprezie jako dekoracji. Próba sprzeciwu może skończyć się zmianą zamka w drzwiach modelarni. I nie jest ważny start w tym czasie w zawodach, albo przygotowania do zawodów. W tej mierze niewiele sie zmieniło. Stąd cała masa buduje modele w domu. szukając kompromisu wewnątrzrodzinego i mieszkaniowego. Z różnym skutkiem. I w tym tkwi odchodzenie części modelarzy od budowania modeli od podstaw. Czy budowania modeli wielkogabarytowych ( okręty). Model samolotu 1:33 czy 24 jest nieporównywalny z modelem statku w tej samej skali. model wielkości około 1m to jak osobny lokator w domu. tak że tylko wiele osób z ustabilizowanymi stosunkami rodzinnymi (żartobliwie) może w spokoju budowac to co chce.
A wydaje mi sie, że rozmawiać o modelarstwie trzeba, chociażby po to , żeby w części społeczności utrwaić przekonanie o jego wartości dla wychowania młodziezy.
pozdrawiam Kacper P. Paczesny
Wietrzny Bosman
Andrzej Ziober
Posty: 483
Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
x 58

Blaszki niefototrawione

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Andrzej Ziober »

Ten wątek rozwija się „wielowątkowo”, ale daleki byłbym od stwierdzenia że skoro jest „o wszystkim”, to jest „o niczym”. Wbrew pozorom moim zdaniem wszystko się tu zazębia. Obserwowana niechęć lub obiektywne powody (bo i jedno i drugie ma miejsce) do samodzielnego wkładu pracy w budowę modeli na korzyść zestawów, coraz mniejsza ilość modelarni WYCHOWUJĄCYCH (a nie tylko uczących jak i co poskładać, posklejać) młode pokolenie i wreszcie deprecjacja autorytetów, wszystko to tworzy wspólny łańcuch przyczynowo skutkowy. Ale nad tymi sprawami, nad szukaniem zależności i próbami przeciwstawiania się rozmaitym „ślepym uliczkom” w modelarstwie, w które jest ono wpychane poprzez takie zjawiska jak: komercja, brak czasu spowodowany tempem życia, ograniczenia finansowe, a niekiedy także i źle ukształtowane ambicje pojedynczych ludzi etc. mało komu chce zastanawiać. A pisać o tym to już absolutnie nikomu się nie chce! Edukację modelaską, która niegdyś W MODLELARNIACH było nauką swoistego stylu życia, zastąpiono internetowym FAQ-iem technologicznym, „wirtualnym instruktorem”, który ma ponoć zastąpić „instruktora rzeczywistego”.
Im dłużej zajmuję się tymi zagadnieniami, tym bardziej jestem pewien, że tego właśnie nie da się zastąpić - konkretnego człowieka, który z cierpliwością wprowadza młodego adepta w tajniki owego modelarskiego stylu życia nie zastąpi cykl zdjęć i komentarzy pt. „jak to zrobiłem”. Bo tu nie tylko chodzi o to, jak rozrobić farbkę do aerografu, jaki klej zastosować etc, lecz przede wszystkim chodzi o to, jak nauczyć się cierpliwości, samooceny własnych zdolności, autokrytycyzmu do efektów swojej pracy i tym podobnych spraw. Ale o tych psychologicznych apektach modelarstwa się nie pisze. Nie pisze się tak na wszelki wypadek, żeby nie być posądzonym o śmieszność, o dorabianie „jakiejś chorej filozofii” do hobby itp. Tymczasem zaangażowanie w modelarstwo zawsze wynika z jakiegoś światopoglądu, z jakichś ambicji, z jakichś motywacji, a więc DOKŁADNIE z jakiejś własnej filozofii życiowej.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Bryska Andrzej
Posty: 19
Rejestracja: czw lip 19 2007, 10:15
Lokalizacja: Olsztyn

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bryska Andrzej »

Masz rację Andrzeju.
Zaniepokoiła mnie myśl, że niedostrzeganie wszystkich aspektów modelarstwa jest bardzo wygodne dla tych, którzy ich dostrzec nie chcą, bo wtedy nie będą odpowiadać za to co zrobili, lub za to czego zaniechali. Jest to jeden z elementów działania ludzi, od których (nie wiem dlaczego) zależy cokolwiek, i łatwiej im wtedy powiedzieć NIE !.
Tylko czy tędy droga ?!
Mistrzami deprecjacji modelarstwa jako SZTUKI WYCHOWAWCZEJ (również) są ci, którzy tego nie zrozumieli, lub też ci, którzy nigdy niczego nie "zmodelowali", albo wreszcie ci, którzy próbowali a nigdy im się nie udało. Być może to też ci, którzy nie mają w tym własnego interesu (obym się bardzo mylił).
W trakcie rozmów na temat reaktywacji modelarni z Prezesem Zarządu Społem w Olsztynie, potem juz po jej uruchomieniu, bylismy i jesteśmy przez "naczalstwo" nawiedzani czasami. Przy tej okazji prezentuję na czym modelarstwo polega. Zaczynając od demonstracji piłki włośnicowej, na bibliotece gromadzonej latami kończąc. Cała reszta w środku też jest.
Więc może Kacprze "twoich" decydentów też w jakis sposób należy wyedukować ? Chociażby zapraszając na pływanie... My tak robimy. Śmiechu i zabawy wiele. I za każdym razem więcej zrozumienia.
Natomiast jeśli chodzi o "żywego" instruktora, to masz Andrzeju rację. Sam takich miałem (na moje szczęście). Zastanawiam się tylko, czy tak jak modelarskich, to i instruktorskich genów kilku nie trzeba mieć ? :-)
Awatar użytkownika
Vivit
Posty: 1717
Rejestracja: wt mar 11 2003, 8:42
Lokalizacja: Koszalin

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Vivit »

Już zapomniałem jak takie tematy wyglądają na siedem stron wątku tylko siedem postów coś pokazuje. Zdaje się, że z manufaturą niewiele to już ma wspólnego, a bardziej przypomina luźną rozmowę typu "wokół modelarstwa". Dla takich wątków to jest inny dział.

Wynik wątku co prawda nie jest najgorszy biorąc pod uwagę historię tego forum i liczne wykrzykiwanie niektórych modelarzy "na temat czegoś tam krzywego - aczkolwiek własnoręcznie wykonanego". A bo to reling nie jest prosty jak fototrawiony. To nic że wykonany na podstawie zdjęć ( z odpowiednim rozstawem słupków ) to mało istotne, ale nie trzyma linii prostej. Jak cokolwiek pokazywałem to wielu "modelarzy" krzyczało" nie lepiej gotowe po co się męczyć. Ładniej i szybciej to dewiza młodego pokolenia.

Mam nadzieję, że nie wsadzam kija w mrowisko. Prywatnie wychodzę z założenia, że jeżeli coś jest dostępne jako gotowiec a mnie pasuje i stać mnie na zakup tego dobrodziejstwa to czemu nie skorzystać. Jest tyle miejsca do popisu w innych częściach modelu, do których nie ma gotowców, że modelarz zawsze może się wykazać inicjatywą twórczą i pokazać swój kunszt. Ale to moje prywatne zdanie.
Pozdrawiam okrętowiec Vivit
Obrazek
zbovid
Posty: 77
Rejestracja: ndz mar 05 2006, 7:57
Lokalizacja: Olsztyn

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: zbovid »

ie wiem czy to na temat...ale sugerowalbym zeby starac sie nie uogolniac i nie definiowac. jestem przekonany ze kazdy ma swoje wlasne niepowtarzalne podejscie do modelarstwa, zarowno te co rysuje cyferki na zegarze w skali 1-72 jak i ten co zbiera wylacznie gotowe modele. :D :D
Bosman
Posty: 121
Rejestracja: śr lip 18 2007, 18:53
Lokalizacja: centralna Polska

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bosman »

I to właśnie gwoli uzupełnienia. Najróżniejszego rodzaju podręczniki, kompendia dotyczą albo efektu końcowego, albo dotyczą jak wspomniał Andrzej technologii. Nie ma również konkretnej nauki posługiwania się konkretnym narzędziem, nie ma nauki szukania alternatywnego rozwiązania. A to jest możliwe tylko i wyłącznie w osobowym kontakcie z instruktorem. I nawet tym starszym w latach modelarzom - bo wielu osobom przychodzi chęć powrotu do dziecięcych marzeń w kwiecie wieku - jest bardzo potrzebny ten osobisty kontakt twarzą w twarz. A jeszcze lepiej jeśli można zajrzeć w warsztat. Utarło się dziwne przeświadczenie ze dobre zdjęcie zastąpi 1000 słów. Jest to chyba i prawda, ale pod warunkiem że wiem co na zdjęciu. Zdjęcie i słowo dopiero daje jakiś połowiczny efekt. Ale nic nie zastąpi instruktora. A kto go ma szkolić? Nie słyszałem by kto organizował kursy dla instruktorów modelarstwa okrętowego czy samochodowego. Wystarczą papiery nauczyciela zajęć technicznych. Ludzie - toż 99% spośród nich nie ma zielonego pojęcia o modelarstwie! Nie wiem, czy ja miałem to szczęście ale w latach 65-68 przy SN w Kaliszu funkcjonowała modelarnia okrętowa, do której uczęszczali WSZYSCY kandydaci na nauczycieli prac ręcznych. teraz nie ma SN i nie ma modelarni. Niektórzy spośród nich otrzymali uprawnienia instruktorskie, ale wszyscy wiedzieli co i jak z tym modelarstwem. Brak jakiejkolwiek polityki w zakresie szkolenia instruktorów modelarstwa - w każdym bądź razie mnie nie znanej - powoduje angażowanie do modelarni w gruncie rzeczy opiekunów raczej, a nie instruktorów w wielu wypadkach. No i składa się to na efekt jaki widzimy. Myślę że pisanie i rozmawianie na te tematy, mimo ze chwilami przypomina maniackie walenie z uporem łbem w ścianę, w końcu przyniesie jakiś skutek. Ponoć kropla drąży skałę.
Pozdrawiam - Kacper P. Paczesny
Wietrzny Bosman
ODPOWIEDZ